W czym tkwi błąd? Czy to źle zajmować się tym, na czym się znamy? Oczywiście, że nie. Problemem jest jednak zatrzymywanie się na tym etapie. Bo to nie koniec pytań, jakie zadałby sobie biznesmen. „Czego jeszcze potrzebują moi klienci?”, „Z jakich innych usług korzystają?”, „Co więcej mają w swoich ofertach konkurenci?”.
Samozatrudniony rzadko zadaje sobie takie pytania. Dlaczego? Ponieważ, to, co oferują inni, a czego nie ma w ofercie on, uważa za ograniczenie, na które nie ma wpływu. I to jest dopiero błąd, który może być katastrofalny w skutkach!
Zamiast tłumaczyć sobie, że „nie mogę zaoferować tego, co firma X, ponieważ to wykracza poza moje umiejętności”, biznesmen szuka sposobu, aby jednak to dostarczyć. Sposób jest prosty. Nie musisz robić wszystkiego sam! Poszukuj wykonawców, dzięki którym będziesz mógł rozwinąć swoją firmę, nie ograniczając się do własnych możliwości. Rozwijaj ten kierunek. Wraz z kolejnymi zamówieniami staraj się jak najwięcej zadań zlecać osobom, a nawet firmom zewnętrznym. A ponieważ zapłacisz im już po wykonaniu zadania, najczęściej nie będziesz musiał dysponować odpowiednimi środkami z góry. Argument o dodatkowych kosztach po prostu odpada.
Zacząć możesz od obudowania swoich podstawowych usług ofertą dodatkową. Jeśli Twoja firma produkuje pieczywo, dołącz do oferty ciastka. Nie musisz wypiekać ich sam – zamów je w firmie, która specjalizuje się w takich produktach. Będzie drożej? Sprawdź – być może wynegocjujesz dobry rabat. Nie uda się? Trudno, masz tani chleb i bułki, a za ciastka będzie trzeba dopłacić – na pewno jednak znajdą się klienci, którzy poza pieczywem kupią przy okazji nawet droższe łakocie.
Drugi etap to zatrudnienie wykonawców także do zadań podstawowych. Niech chleb i bułki pieką Twoi pracownicy, z czasem zatrudnisz także kogoś do pieczenia ciast i ciasteczek. Ty zaś zastanów się, co musiałbyś zrobić, by otworzyć nowy punkt handlowy lub rozszerzyć terytorium swojej działalności. Powoli coraz bardziej odsuwaj się od zadań operacyjnych w stronę zarządzania, coraz więcej obowiązków przekazując innym osobom.
Rozumiesz? Nie chodzi o pieniądze. Chodzi o sposób myślenia. Oferuj nie to, co umiesz robić, ale to, czego potrzebują potencjalni klienci. Nie szukaj przeszkód, ale możliwości. Jeśli klient chce statku kosmicznego, jedynym problemem pozostaje to, czy znasz kogoś, kto go wyprodukuje. Jeśli tak, masz szansę zarobić pieniądze, i to bez samodzielnego składania takiego pojazdu. A jeśli producent da Ci duży rabat, być może będziesz w stanie zaoferować ten statek swemu klientowi taniej, niż gdyby sam bezpośrednio zgłosił się do producenta. Zyskają na tym wszyscy!
Właśnie tak to działa. Podczas, gdy samozatrudnieni liczą swe marne zyski i rezygnują z kolejnego urlopu, by wyrobić się ze wszystkimi zleceniami, biznesmeni pracą dzielą się z innymi, sobie przeznaczając dużo przyjemniejszą rolę. Tylko od Ciebie zależy, którą drogę wybierzesz.
Marcin Pietraszek
Fot. Getty Images