Z danych przekazanych przez Home Broker wynika, że opłacalność inwestycji na rynku nieruchomości może na minus zaskakiwać nawet pesymistów. Przykładem jest Irlandia, gdzie w ostatnim kwartale 2011 roku ceny ofertowe mieszkań poszły w dół aż o 8 procent.
To oznacza znaczące przyspieszenie spadku w porównaniu z poprzednimi kwartałami. W latach 2008-2009 ceny kwartalnie spadały po ok. 5 procent, a w latach 2010-2011 po mniej niż 4 procent. W całym minionym roku ceny obniżyły się aż o 18 procent.
Z rynkiem nieruchomości trzeba postępować ostrożnie. Jeżeli mamy możliwość uzyskania kredytu, a ceny mieszkań i domów w interesujących lokalizacjach spadną znacznie (na przykład o 15 proc.), to długoterminowo pewnie warto taką inwestycję rozważyć. To samo zresztą dotyczy ziemi. Przy czym także tutaj trzeba pamiętać o co najmniej średnioterminowym okresie inwestycyjnym.
Giełda
Dla osób nie bojących się pewnego ryzyka zawsze interesującym rynkiem ochrony i pomnażania kapitału była giełda. Czy jednak parkiet przy ulicy Książęcej w Warszawie pozwoli na zyskowne inwestycje? Czy papiery notowanych tam spółek warte są zainteresowania inwestorów? Pesymizm – a to on dominuje w wymiarze gospodarczym wokół nas – na pewno nie jest najlepszym czasem dla budowania portfela akcji.
Niemniej jednak niemała część analityków wskazuje na GPW jako na miejsce, gdzie racjonalne zachowanie może dać szansę nie tylko na ochronę kapitału, ale także na jego zwiększenie.
W roku, który jest już za nami, zwyżki odnotowało tylko 12 spośród 91 głównych indeksów giełdowych świata. Przy czym plusy dotyczyły na ogół bardzo egzotycznych giełd.
Wyjątek stanowi amerykański Dow Jones Industrial Average, który zyskał około 6 proc. Obejmujący wszystkie rynki dojrzałe, indeks MSCI World stracił 8 proc. Natomiast podobny indeks rynków wschodzących MSCI EM osunął się o 20,6 proc. (jego subindeks grupujący rynki Europy Środkowo-Wschodniej zakończył 2011 rok na minusie 25,7 proc.).
W takiej sytuacji może nastała pora, by wykresy notowań zaczęły wędrować na północ?
– Wskaźnik ceny do zysku największych polskich spółek wynosi obecnie 8,5 (jest on dużo lepszy niż miało to miejsce w czasie szczytu hossy), a wiele podmiotów wycenianych jest wg wartości gotówki na ich rachunkach. W tej sytuacji warto w pierwszym półroczu sukcesywnie kumulować papiery notowane na warszawskim parkiecie — twierdził na łamach „Pulsu Biznesu” Adam Nożykowski, dyrektor Noble Banku.