Site icon Bizrun.pl

Czy na akcjach Alior Banku można zarobić?

Do dziś można składać zapisy na akcje Alior Banku. Ile i komu uda się zarobić na największym w historii GPW niepaństwowym debiucie?

Zachęty do kupna akcji najbardziej dynamicznie rozwijającego się w ostatnich latach polskiego banku sypią się zewsząd. Ze względu na sprzedaż walorów w większości domów maklerskich i łatwość złożenia dyspozycji przez internet, wielu Polaków zapewne zdecyduje się uczestniczyć w ofercie. Czy ten debiut pozwoli im zarobić?

Statystyki dotyczące debiutów w Polsce wydają się zachęcające. W latach 1991-2006, w ciągu pierwszego dnia notowań można było zyskać średnio 23 proc., licząc od ceny, po której były sprzedawane akcje. Jednak tak dobry wynik nie oznacza, że strategia polegająca na kupowaniu akcji za każdym razem, gdy jakaś spółka wchodzi na giełdę, jest dobrym pomysłem.

Po pierwsze, zdarzają się bardzo słabe debiuty, które przynoszą inwestorom na tyle dużą stratę, że reinwestowanie pieniędzy w każdą kolejną ofertę nie musi być aż tak dobrym pomysłem. Załóżmy na przykład, że w danym roku były cztery debiuty. Pierwszy przyniósł 40 proc., drugi 50 proc,, a trzeci aż 70 proc.

Niestety, pod koniec roku zdarzył się pechowy debiut, który zakończył się stratą –70 proc. Średnio więc na każdej transakcji „zarobiliśmy” 23 proc., ale w praktyce po roku mamy zaledwie o 7 proc. więcej kapitału.

Po drugie, poważnym problemem są redukcje. Inwestorzy nie dostają bowiem zawsze tyle akcji, na ile się zapiszą. W rzeczywistości mogą dostać połowę lub tylko 10 proc., a zdarzały się przypadki, kiedy redukcje wynosiły 97 proc., co oznaczało, że jedynie 3 proc. akcji, na które inwestorzy się zapisywali, trafiało w ich ręce.

Nie byłoby to aż takim problemem, gdyby nie fakt, że wielkość redukcji zależy od tego, jak duże zainteresowanie budzi debiut. Tak więc im ciekawsza oferta, tym mniej akcji mamy szansę dostać. Co gorsza, w przypadku przewartościowanych walorów najprawdopodobniej dostaniemy ich dokładnie tyle, na ile się zapisaliśmy. W efekcie strata dotyka nas w całości, a zysk odnotowujemy jedynie na części portfela.

Z tych dwóch powodów kupowanie akcji w ofercie publicznej „na ślepo” nie jest najlepszym pomysłem. Oczywiście możemy znacznie zwiększyć swoje szanse na sukces, dokładnie analizując debiutującą spółkę.

W przypadku Alior Banku wydaje się, że wycena jest raczej optymistyczna. Wskaźnik ceny do zysku czyni debiutanta jednym z najdroższych polskich banków. Wyżej wyceniany jest tak naprawdę tylko Kredyt Bank.

Nie należy się spodziewać, że notowania Aliora wystrzelą do góry zaraz po debiucie o kilkanaście procent. O wiele bardziej prawdopodobne jest oscylowanie wokół ceny z oferty pierwotnej lub kilkuprocentowy wzrost.

Nie znaczy to, że optymizm co do przyszłości banku, nie jest uzasadniony. Jego strategia zaprojektowana specjalnie z myślą o krajowym rynku wydaje się przynosić efekty. Bank łatwo pozyskuje nowych klientów dzięki wysokiej kulturze obsługi oraz innowacyjnej ofercie produktowej.

Wciąż słabo upowszechnione są w naszym kraju podstawowe usługi bankowe. Około 25 proc. Polaków nie posiada jeszcze konta, podczas gdy w Europie Zachodniej z usług banków nie korzysta nie więcej niż 1 proc. obywateli. Małym sprawnym bankom stosunkowo łatwo też ciągle podebrać klientów bankom spółdzielczym czy państwowemu gigantowi.

Cel polegający na podwojeniu 3-4 proc. udziału w rynku w ciągu najbliższych lat nie jest więc poza zasięgiem spółki. Cierpliwi inwestorzy w takim horyzoncie czasowym mają szansę na przyzwoity zarobek.

Pewne jest natomiast, kto na debiucie zarobi od razu. Jest to oczywiście strona sprzedająca. Grupa Carlo Tassara zainwestowała w spółkę 1,5 mld złotych, a sprzeda posiadane przez siebie akcje za około 1,8 mld. Biorąc pod uwagę walory, które zostawi sobie jeszcze włoski inwestor (mniej więcej drugie tyle), stopa zwrotu z inwestycji wyniesie 146 proc. Licząc od początku 2008 roku, zwrot z kapitału wyniósł więc około 20 proc. rocznie.

Akcjonariusze spółki publicznej Alior Bank SA raczej nie będą się cieszyć aż takimi zyskami, nawet jeśli zarządowi banku uda się zrealizować wszystkie obietnice.

Maciej Bitner – główny ekonomista Wealth Solutions

Exit mobile version