– Dużo imprez i konferencji: Aula, JoinHive, OpenReaktor, nowe barcampy w mniejszych miastach, nowe co-workingi (Reaktor, BLAIP) i większa aktywność starszych (Noa), dużo aktywności w Szczecinie i Poznaniu, kolejne Startup Weekendy i konkursy – wymienia Borys Musielak z Filmastera.
Jednak, czasem, co za dużo…
– Wydaje mi się, że w pewnym momencie nastąpi przesyt ilością imprez, a pójdziemy w lepszą jakość i profesjonalizację branży – mówi Tomasz Wesołowski z Empathy Interactive.
Jak spotkania, to nie tylko w kraju.
– 2012 to będzie rok anglojęzycznych imprez i konferencji. Polska scena w bardzo szerokiej koalicji będzie walczyła o to, aby jedno z polskich miast (Warszawa lub Kraków) stało się stolicą CEE branży startupowej – odpowiednikiem Berlina kontynentalnej Europy – mówi Marcin Zaremba z Magazynu Proseed.
Dlaczego warto?
– Takie inicjatywy (…) stanowią mniej formalne ośrodki spotkań dla ludzi, którzy poszukują wiedzy dotyczącej przedsiębiorczości i zakładania firm. Dbajmy o nie, ponieważ to tam (często bez żadnych budżetów) wykluwają się bardzo ciekawe pomysły, które potem zmieniają się w firmy przynoszące dochód i płacące podatki – przekonuje Artur Kurasiński z AK74.
Po pierwsze e-commerce.
– W odniesieniu do obszarów inwestycji w 2012 nastąpi wielki powrót do projektów e-commerce’owych o różnorodnym charakterze. Sprzyjać temu będzie równoległy rozwój nowych produktów płatniczych – prognozuje Agnieszka Oleszczuk–Widawska z Evenea.