– Rok 2012 będzie początkiem próby silniejszego zaistnienia Polaków na scenie międzynarodowej. Nie mówię tu tylko o wyjeździe na camp czy konferencje. Raczej o próbach pozyskania zagranicznego inwestora jako metody na rozwój – mówi Konrad Latkowski z Manubia.
– W 2011 kilka projektów udowodniło, że można skutecznie starać się także o zagraniczny kapitał poza granicami Polski i myślę, że w 2012 roku znajdą oni wielu naśladowców wśród polskich startupów. Tym bardziej, że coraz więcej zagranicznych inwestorów wykazuje zainteresowanie polską sceną startupową, co tylko ułatwi naszym przedsiębiorcom zadanie – przewiduje Krzysztof Gontarek z Dziennika Internautów.
Zainteresowanie wydaje się być odwzajemnione.
– Polacy zaczynają widzieć świat i możliwości rynku globalnego, nie boją się mówić po angielsku, podglądają startupowców zza Wielkiej Wody i próbują ich gonić – uważa Ola Sitarska z MyGuidie.com.
Chodzi o to, aby gonić, a nie kopiować.
– W Polsce mamy specyficzny klimat, bo wszystko co powstało kilka, kilkanaście lat temu jest klonem tego, co było już na tak zwanym Zachodzie. Jednocześnie wielu tych, którzy te klony naście lat temu tworzyło, dzisiaj z ochotą wbija szpilki młodym ambitnym ludziom, że są mało innowacyjni – uważa Mariusz Wesołowski z Mariuszwesolowski.pl. – Wierzę, że najbliższe lata sprawią, że w Polsce pojawi się startup, którego ideę będą kopiować na Zachodzie – dodaje.
Wystarczy wykorzystać możliwości, które mamy.
– Cały czas liczę, że doczekamy się w Polsce startupu na styku technologii i mediów o globalnych ambicjach oraz z prawdziwym potencjałem zaistnienia na większa skalę, nie tylko w Polsce. Potencjał ludzki, intelektualny, a także zaplecze kapitałowe mamy do tego absolutnie wystarczające – wierzy Piotr Kowalczyk z IAB Polska.
Krzysztof Kwacz
Get More Social
Fot. Getty Images