Site icon Bizrun.pl

Utrudnią zakładanie firm turystycznych?

Ogólnopolskie Stowarzyszenie Agentów Turystycznych (OSAT) domaga się zmian w prawie, które utrudnią dostęp do rynku mało wiarygodnym firmom. – Nowe podmioty powinny być sprawdzane przez wiele służb – twierdzi prezes stowarzyszenia, Artur Grocholski.

W Polsce działa 3,2 tys. touroperatorów. Z krajowego rejestru dłużników wynika, że w ciągu ostatniego roku liczba biur z kłopotami finansowymi wzrosła dwukrotnie. Prawie 400 firm zadłużonych jest na około 8,5 mln złotych.

Zdaniem OSAT, prawo dopuszcza do rynku każdego i nie pozwala odpowiednio kontrolować działających firm. Stowarzyszenie postuluje wprowadzenie ograniczeń, ale nie przez pisanie nowej ustawy, ale doskonalenie obowiązującego prawa.

– Są luki prawne, które powodują, że dzisiaj fryzjer czy kosmetyczka mogą otworzyć biuro podróży, a odpowiedzialność jest znaczna – tłumaczy Grocholski.

Prawo nakazuje touroperatorom m.in. wykupienie obowiązkowego ubezpieczenia i jest to, w zależności od kategorii ryzyka, od 3 do 20 proc. rocznych przychodów (są w sumie 3 kategorie, przydział odbywa się po ocenie wiarygodności firmy). Z najniższych stawek korzystają również firmy, które dopiero wchodzą na rynek.

– Sprowadzenie turystów z powrotem do kraju kosztuje krocie, a nowo powstający podmiot płaci stosunkowo małe pieniądze, nie zabezpieczające nawet jednego samolotu, który sprowadzi turystów do kraju – podkreśla Grocholski. – Nowo powstająca firma powinna być sprawdzana przez wiele służb, ponieważ jest to temat wrażliwy, odbijający się na całym społeczeństwie.

Organizacje zrzeszające przedsiębiorców działających w branży turystycznej proponowały już w ubiegłym roku, kiedy wprowadzano rozporządzenie w sprawie minimalnych sum gwarancyjnych, by powołać Fundusz Zabezpieczeń Turystycznych. To zwiększyłoby cenę potencjalnej wycieczki o około 10 euro. Pieniądze te byłyby przeznaczone na pomoc turystom, którzy wpadli w kłopoty z powodu touroperatora.

Większych kompetencji domagają się również urzędy marszałkowskie – to one odpowiadają m.in. za ściągnięcie turystów do Polski, ale nie mają nawet uprawnień pozwalających odmówić wydania zgody na działalność konkretnej firmy.

– Poprawienie wytycznych, za którymi szłaby możliwość kontrolowania przez urzędy marszałkowskie istniejących podmiotów (a co za tym idzie, również możliwość kontrolowania przez ubezpieczycieli tych podmiotów), mogłoby spowodować, że nie przyszłoby nikomu do głowy „kombinowanie” z turystami, a po drugie spowodowałoby, że nowe podmioty by nie powstawały – mówi prezes OSAT.

Ministerstwo Sportu i Turystyki zapowiedziało już, że wspólnie z resortem finansów pracuje nad pomysłami zmian w przepisach. Prace dotyczą m.in. uszczelnienia systemu dotyczącego wchodzenia na rynek nowych podmiotów.

Do czasu, kiedy większej ochrony prawnej nie będzie, przedstawiciele branży apelują o rozsądek do klientów i przypominają: nie ma bardzo tanich, dobrych, bezpiecznych wakacji typu all inclusive.

– Klient, któremu nie chciałem sprzedać taniej oferty danego touroperatora, wyszedł ode mnie z biura, zadzwonił do tego touroperatora i zamówił 8 miejsc. Tego touroperatora już obecnie nie ma. Mam satysfakcję, że go nie obsłużyłem, ale to nie zmienia faktu, że klient idzie także za ceną. I teraz te niskie ceny powinny dawać do zrozumienia klientom, że za złotówkę nie polecimy tam i z powrotem – przekonuje Grocholski.

Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała, że skontroluje Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz wszystkie urzędy marszałkowskie, by sprawdzić m.in. zasady przyznawania koncesji biurom turystycznym warunki świadczenia usług turystycznych.

Część Polaków zniechęcona falą upadających biur podróży zrezygnowała z dalekich podróży albo postanowiła korzystać z ofert największych graczy – co nie najlepiej wróży pozostałym 3 tys. touroperatorów.

Źródło: Newseria

Exit mobile version