Site icon Bizrun.pl

Kłamstwa w CV – historie rekruterów

Co trzeci kandydat kłamie lub koloryzuje w swoim CV. Nawet z pozoru niewinna półprawda może przekreślić szansę na uzyskanie zatrudnienia.

Motywacji do „retuszowania” własnego życiorysu jest tyle, ilu kandydatów. Najczęściej sprowadzają się jednak do chęci wpasowania się w wymagania wyszczególnione w ogłoszeniu rekrutacyjnym.

Zdaniem Anety Bejm z agencji Grafron Recruitment, kandydaci najczęściej kłamią w zakresie pełnionych stanowisk i wykonywanych zadań, znajomości języków obcych, wykształcenia, obecnych zarobków i posiadania certyfikatów potwierdzających określone umiejętności.

Wielu kandydatów nie zdaje sobie natomiast sprawy, że doświadczony rekruter potrafi z powodzeniem zweryfikować wiarygodność praktycznie każdej informacji zawartej w dokumentach aplikacyjnych. Jeżeli doświadczenie jest niezbędne, z pewnością przeprowadzi szczegółowy wywiad.

Wymagany język obcy? Rekruter zada w nim kilka pytań. Bezpieczni nie są nawet kandydaci, którzy deklarują znajomość rzadkiego języka obcego, np. arabskiego czy chińskiego. Mogą się spodziewać telefonu od tłumacza współpracującego z pracodawcą.

To nie wszystko. W razie potrzeby, rekruterzy dzwonią również do poprzednich pracodawców, by zweryfikować wykonywane przez kandydata obowiązki oraz zasięgnąć opinii o efektach jego pracy. Dodatkowo stosuje się różnego rodzaju testy – praktyczne, językowe, komputerowe.

Coraz częściej pracodawcy przeprowadzają sesje Assessment Center, które precyzyjnie sprawdzają, czy wpisane w CV umiejętności miękkie są rzeczywiście domeną kandydata. Przez 45 minut rozmowy rekrutacyjnej możliwe jest kreowanie się na inną osobą. Podczas kilkugodzinnej sesji jest to praktycznie niemożliwe.

Kryminał z happyendem

Aneta Bejm z agencji Grafton Recruitment rekrutowała na stanowisko dyrektorskie w międzynarodowym banku. W ramach poszukiwań bezpośrednich na portalach społecznościowych, udało jej się znaleźć kandydata deklarującego posiadanie niezbędnego doświadczenia i kompetencji. Rekruterski sceptycyzm obudził brak jakiegokolwiek „networku” w internecie.

W rozmowie z poprzednimi pracodawcami udało jej się ustalić, że kandydat nie pracuje już w tej organizacji od ponad 2 lat. Co więcej, został dyscyplinarnie zwolniony za próbę defraudacji pieniędzy. Kandydat został oczywiście wykluczony z procesu rekrutacyjnego, a rekruter udzieliła mu szczerej informacji zwrotnej. Następnego dnia znikły wszystkie założone przez niego profile i słuch po nim zaginął.

– Skontaktował się ze mną po roku informując, że znalazł dobrą pracę i jest uczciwym człowiekiem a na moim profilu społecznym pojawiła się anonimowa referencja zadowolonego kandydata – podsumowauje Bejm.

Magisterska wpadka

Łukasz Siedlecki, starszy konsultant ds. rekrutacji w Hays Poland poszukiwał dla firma z rynku IT nowej osoby na stanowisko analityka systemowego. Wymagania dot. wykształcenia były precyzyjne – wyższe kierunkowe.

Nie podlegało to nawet negocjacji, ponieważ stanowisko zostało utworzone w ramach grantu rządowego. W CV kandydata widniała informacja o ukończeniu dwóch kierunków studiów: matematyki oraz informatyki, spełniał ponadto inne wymagania i został zaproszony na rozmowę.

Uwagę rekrutera zwróciła informacja, że przez ostatnie 1,5 roku studiów informatycznych kandydat pracował na pełnym etacie. Po zadaniu kilku szczegółowych pytań wyszło na jaw, że nie ukończył on tego kierunku studiów. Miał nadzieję wyjaśnić to podczas rozmowy kwalifikacyjnej.

– Wiedza techniczna oraz wyższe wykształcenie z zakresu matematyki sprawiało wprawdzie, że spełniał formalne wymagania klienta, ale mimo tego zdecydowałem się nie wysyłać go na dalsze spotkania – mówi Siedlecki.

Konsultant poradził kandydatowi, aby w przyszłości dopisywał w swoim CV informację, że studia są w toku albo, że posiada ukończone 3 lata studiów.

Źródło: Youngpro.pl

Fot. Getty Images

Exit mobile version