Site icon Bizrun.pl

Zdjęcia a prawo autorskie – 6 mitów

Choć artykuł przygotowany został z myślą o blogerach, zawiera informacje przydatne dla wszystkich, którzy publikują w sieci – w tym także dla przedsiębiorców, którzy np. chcą wykorzystywać w materiałach promocyjnych cudze zdjęcia.

Przedstawiamy kilka faktów i mitów dotyczących wykorzystywania fotografii na blogach, które – chociaż nie wyczerpią tematu – pomogą odnaleźć się w gąszczu przepisów.

1. MIT NIEBEZPIECZNY: Jeżeli zdjęcie na blogu lub stronie internetowej jest niepodpisane, nie jest chronione prawem autorskim.

Każde obecnie powstające zdjęcie, niezależnie od tego czy jest podpisane czy nie, jest objęte ochroną prawno-autorską. W przeciwieństwie do przepisów sprzed 1994 r., aktualnie obowiązująca ustawa o prawach autorskich nie uzależnia objęciem ochroną prawno-autorską fotografii od wyraźnego zastrzeżenia tego na fotografii ani też od jakichkolwiek innych dalszych obostrzeń takich jak np. podpisanie jej przez autora.

Osoba, która zrobiła zdjęcia (autor) zawsze ma do niego prawa osobiste, nawet jeżeli w ramach licencji przekazała prawa majątkowe innej osobie lub instytucji. Autor ma zawsze prawo do wskazania go, jako autora utworu, decydowania o tym, czy jego nazwisko lub pseudonim ma być podawane do publicznej wiadomości wraz z opublikowanym utworem, czy decyduje się na anonimowe udostępnienie go, do nienaruszalności treści i formy utworu, do rzetelnego wykorzystania utworu, a także prawo nadzoru nad sposobem korzystania z utworu.

2. MIT: Jeżeli nie prowadzę bloga w celach zarobkowych, nie jest to działalność komercyjna, to publikując zdjęcia z innych źródeł nie naruszam prawa.

Prawa autorskie chronią utwory zawsze, bez znaczenia czy są one wykorzystywane w celach komercyjnych, czy nie.

3. MIT: Wykorzystałem zdjęcie, gdyż mieściło to się w ramach dozwolonego użytku i nie muszę o tym informować autora, ani mu za to płacić.

„Prawo dozwolonego użytku” jest jedynie wyjątkiem w prawie autorskim, a zakres tego wyjątku jest jasno określony w ustawie. W kontekście analizy czy dozwolony użytek jest wykonywany zgodnie z przepisami czy też nie – najistotniejsze jest określenie o jakim dozwolonym użytku mówimy.

Jeśli chodzi o blogi, nie możemy raczej mówić o osobistym dozwolonym użytku. Blog, który mieściłby się w ramach osobistego użytku, nie mógłby być dostępny publicznie, a jedynie wąskiemu kręgowi rodziny i znajomych. Zasadniczo byłoby to sprzeczne z ideą bloga.

Jeżeli jednak uznamy, że dany blog jest blogiem dostępnym jedynie wąskiemu kręgowi znajomych (i dlatego przedruki będą spełniały kryteria dozwolonego użytku prywatnego), twórcy zdjęcia co do zasady nie będzie przysługiwało prawo do wynagrodzenia za korzystanie z jego utworów przez innych w ramach dozwolonego użytku.

Z inną sytuacją będziemy mieli do czynienia wówczas, gdy na publiczne dostępnym blogu zostanie opublikowany jakiś utwór (fotografia/wpis). Ustawa o prawach autorskich wyraźnie wskazuje, że twórcy takie wynagrodzenie się należy np. w przypadku przedruku w środkach masowego przekazu; internet jest bez wątpienia uznawany za środek masowego przekazu.

4. MIT: Jeżeli sportretowałem osobę na ulicy, mogę zamieścić fotografię bez jej zgody, gdyż była w przestrzeni publicznej.

O ile uwiecznienie kogoś na zdjęciu nie wymaga jego zgody, o tyle rozpowszechnianie takiej fotografii nie może mieć miejsca bez zgody fotografowanego.

Według starej prawdy: „przezorny zawsze zabezpieczony”, należy uzyskać od osoby fotografowanej zgodę na wykorzystanie jej wizerunku – dzięki temu unikniemy wątpliwości i sporów powstających na tle wykorzystania wizerunku osoby fotografowanej.

Zgody na rozpowszechnianie nie potrzebujemy tylko wtedy, gdy fotografujemy osobę powszechnie znaną, jeżeli wizerunek utrwalono w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych np. politycznych, społecznych, zawodowych.

Nie jest także wymagana zgoda na rozpowszechnianie wizerunku osób, które stanowią jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz czy impreza publiczna.

5. MIT: Naruszenie praw autorskich nie jest przestępstwem.

Fotografia, czyli w języku prawniczym „utwór fotograficzny” oraz jej autor, czyli „twórca”, znajdują się pod ochroną prawa autorskiego. Katalog roszczeń i kar przewidzianych w ustawie za naruszenia tego prawa wskazuje na to, że większość naruszeń to właśnie przestępstwa.

Dochodzenie praw autorskich jest zasadniczo kojarzone z roszczeniami cywilno-prawnymi, gdzie główne znaczenie ma rekompensata za poniesioną szkodę.

Słowo „przestępstwo” jest natomiast w języku prawniczym kojarzone z odpowiedzialnością karną, gdzie ukarany za naruszenie praw autorskich sprawca może być pociągnięty jednocześnie do odpowiedzialności odszkodowawczej.

Bardzo charakterystyczną kwestią związaną z przestępstwami godzącymi w prawa autorskie jest mentalność społeczna w dużej mierze tolerująca naruszanie praw autorskich. W polskim społeczeństwie pokutuje przekonanie, iż są to przestępstwa błahe, ich popełnianie wiąże się z niewielką lub żadną stygmatyzacją społeczną sprawcy. Z pewnością nasze społeczeństwo wciąż dalekie jest od uznania, iż kradzież intelektualna jest co do istoty kradzieżą.

6. MIT: Autor zdjęcia lub wpisu, który wykorzystuje powinien być wdzięczny – jest to darmowa reklama.

Decyzja, czy zdjęcie można opublikować, czy też nie, należy wyłącznie do właściciela osobistych praw autorskich. Autor jest również uprawniony do podejmowania decyzji na jakim polu będzie upubliczniał (rozpowszechniał) swoje fotografie, ma również prawo do decydowania w jakim kontekście i „otoczeniu” prezentowane są te fotografie.

Możemy wyobrazić sobie sytuację, w której fotograf lub autor danego wpisu nie chce być identyfikowany z portalem/firmą, wykorzystującymi wpis lub zdjęcie.

Czytelnik danego bloga/portalu może zawsze przypuszczać, że autor wpisu lub zdjęcia jest związany z danym portalem/blogiem/firmą. Czasami reklama może stać się również antyreklamą.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której dzieła fotografa zajmującego się sztuką sakralną identyfikującego się ideologicznie z konserwatywnymi odłamami kościoła katolickiego zostałyby opublikowane na blogu, którego sponsorem jest skrajnie lewicowy antyklerykalny periodyk, dodatkowo fotografie te zamieszczone byłyby obok reklamy prezerwatyw oraz reklamy klubu go-go.

Czy taka publikacja stanowiłaby darmową reklamę dla docelowych odbiorców twórczości naszego sakralnego fotografa? Oczywiście z punktu widzenia praw autorskich poglądy i zapatrywania religijne ani jakiekolwiek inne osobiste animozje nie są istotne. Istotne jest natomiast to, że nikt nie może ingerować w sferę osobistych praw autorskich fotografa i decydować za niego gdzie i w jakim kontekście będą publikowane jego dzieła.

Źródło: Fotoprawo.pl

Fot. Getty Images


Exit mobile version