Choć artykuł przygotowany został z myślą o blogerach, zawiera informacje przydatne dla wszystkich, którzy publikują w sieci – w tym także dla przedsiębiorców, którzy np. chcą wykorzystywać w materiałach promocyjnych cudze zdjęcia.
Przedstawiamy kilka faktów i mitów dotyczących wykorzystywania fotografii na blogach, które – chociaż nie wyczerpią tematu – pomogą odnaleźć się w gąszczu przepisów.
1. MIT NIEBEZPIECZNY: Jeżeli zdjęcie na blogu lub stronie internetowej jest niepodpisane, nie jest chronione prawem autorskim.
Każde obecnie powstające zdjęcie, niezależnie od tego czy jest podpisane czy nie, jest objęte ochroną prawno-autorską. W przeciwieństwie do przepisów sprzed 1994 r., aktualnie obowiązująca ustawa o prawach autorskich nie uzależnia objęciem ochroną prawno-autorską fotografii od wyraźnego zastrzeżenia tego na fotografii ani też od jakichkolwiek innych dalszych obostrzeń takich jak np. podpisanie jej przez autora.
Osoba, która zrobiła zdjęcia (autor) zawsze ma do niego prawa osobiste, nawet jeżeli w ramach licencji przekazała prawa majątkowe innej osobie lub instytucji. Autor ma zawsze prawo do wskazania go, jako autora utworu, decydowania o tym, czy jego nazwisko lub pseudonim ma być podawane do publicznej wiadomości wraz z opublikowanym utworem, czy decyduje się na anonimowe udostępnienie go, do nienaruszalności treści i formy utworu, do rzetelnego wykorzystania utworu, a także prawo nadzoru nad sposobem korzystania z utworu.
2. MIT: Jeżeli nie prowadzę bloga w celach zarobkowych, nie jest to działalność komercyjna, to publikując zdjęcia z innych źródeł nie naruszam prawa.
Prawa autorskie chronią utwory zawsze, bez znaczenia czy są one wykorzystywane w celach komercyjnych, czy nie.
3. MIT: Wykorzystałem zdjęcie, gdyż mieściło to się w ramach dozwolonego użytku i nie muszę o tym informować autora, ani mu za to płacić.
„Prawo dozwolonego użytku” jest jedynie wyjątkiem w prawie autorskim, a zakres tego wyjątku jest jasno określony w ustawie. W kontekście analizy czy dozwolony użytek jest wykonywany zgodnie z przepisami czy też nie – najistotniejsze jest określenie o jakim dozwolonym użytku mówimy.
Jeśli chodzi o blogi, nie możemy raczej mówić o osobistym dozwolonym użytku. Blog, który mieściłby się w ramach osobistego użytku, nie mógłby być dostępny publicznie, a jedynie wąskiemu kręgowi rodziny i znajomych. Zasadniczo byłoby to sprzeczne z ideą bloga.
Jeżeli jednak uznamy, że dany blog jest blogiem dostępnym jedynie wąskiemu kręgowi znajomych (i dlatego przedruki będą spełniały kryteria dozwolonego użytku prywatnego), twórcy zdjęcia co do zasady nie będzie przysługiwało prawo do wynagrodzenia za korzystanie z jego utworów przez innych w ramach dozwolonego użytku.
Z inną sytuacją będziemy mieli do czynienia wówczas, gdy na publiczne dostępnym blogu zostanie opublikowany jakiś utwór (fotografia/wpis). Ustawa o prawach autorskich wyraźnie wskazuje, że twórcy takie wynagrodzenie się należy np. w przypadku przedruku w środkach masowego przekazu; internet jest bez wątpienia uznawany za środek masowego przekazu.
4. MIT: Jeżeli sportretowałem osobę na ulicy, mogę zamieścić fotografię bez jej zgody, gdyż była w przestrzeni publicznej.
O ile uwiecznienie kogoś na zdjęciu nie wymaga jego zgody, o tyle rozpowszechnianie takiej fotografii nie może mieć miejsca bez zgody fotografowanego.
Według starej prawdy: „przezorny zawsze zabezpieczony”, należy uzyskać od osoby fotografowanej zgodę na wykorzystanie jej wizerunku – dzięki temu unikniemy wątpliwości i sporów powstających na tle wykorzystania wizerunku osoby fotografowanej.