Firma pożyczkowa, jak wskazuje nazwa, pożycza klientom pieniądze. Co jednak ważne, nie są to pieniądze innych klientów. Są to środki stanowiące kapitał firmy pożyczkowej. Taka działalność nie podlega natomiast Komisji Nadzoru Finansowego. Dana firma pożycza klientowi pieniądze, po czym odbiera od tego samego klienta pożyczone środki, powiększone o odpowiednie (przeważnie wysokie) oprocentowanie. Nie jest to jednak nielegalne.
Konflikt z obecnym prawem następuje dopiero wówczas, gdy dana firma zaczyna pożyczać jednym klientom, środki wpłacone przez innych. W tym miejscu właśnie przebiega cienka granica pomiędzy całkowicie legalnymi firmami pożyczkowymi, a tymi, które łamią prawo.
Problem w tym, że niektóre firmy pożyczkowe z czasem rozszerzają swoją ofertę, proponując produkty inwestycyjne. I to od tego, na ile sprawnie będą lawirowały na granicy prawa będzie zależało, czy przekroczą granicę legalności, czy nie.
Dlatego właśnie Komisja Nadzoru Finansowego nie może sama nikogo „zdelegalizować”. Może jedynie podejrzewać daną instytucję o działalność parabankową. Za dowód nie wystarczą jednak ulotki promocyjne i strona internetowa firmy, tym bardziej, że żadna instytucja nie uważa siebie samej za parabank.
Dopiero prokuratura i sąd mogą sprawdzić, czy dana instytucja posilała się pieniędzmi klientów, by zapewnić korzyści kolejnym. Jeśli tak – oznacza to działalność nielegalną. Jeśli nie, nie będziemy mieli do czynienia z parabankiem, nawet jeśli wystąpią inne warunki wymienione w Wikipedii.
Marcin Pietraszek
Fot. Getty Images