Po głębszej analizie okazuje się, że dywersyfikacja dobra jest dla tych, którzy nie interesują się swoimi inwestycjami. Jeśli natomiast należysz do osób, które stale mają swój budżet pod kontrolą, inwestowanie w bezpieczne aktywa będzie działało jak hamulec, który spowalnia Twoje zyski.
Oczywiście musisz wziąć pod uwagę, że fundusze nie zawsze zarabiają, bardzo często tracą. Wówczas statystyczny Kowalski także traci. Dzieje się tak, ponieważ nie sprawdza on na bieżąco stanu swojego portfela inwestycyjnego.
Gdyby sprawdził, czyli zachowałby się jak rasowy inwestor, wówczas widząc spadek, dokonałby konwersji – tzn. przeniósłby środki z funduszu, który traci na wartości do takiego, który zyskuje. Długotrwałe czekanie aż fundusz odrobi narastające straty może zakończyć się „utopieniem” bardzo dużych pieniędzy.
Każdy inwestor powinien sam ustalić, o ile procent i w jakim okresie musi obniżyć się wartość funduszu, by uznać to za sygnał do dokonania konwersji, czyli do przeniesienia swoich jednostek do innego funduszu, najlepiej rosnącego. Jeśli chcesz stracić jak najmniej, przyjmij zasadę, że spadek wartości w danym okresie nie może być niższy niż 10 proc.
W przedstawionym wyżej przykładzie, po udanym okresie inwestowania w fundusze agresywne, miałbyś w swoim portfelu 130.000 zł. Jeśli potem tendencja by się odwróciła (a zawsze kiedyś się odwraca) i straciłbyś 10 proc., zostałoby Ci jeszcze 117.000 zł.
To nadal odrobinę więcej niż 116.700 zł przy dywersyfikacji i to przed spadkiem wartości. Załóżmy jednak, że i w tej sytuacji wartość funduszów agresywnych (a tych miałeś w portfelu 1/3) spada o 10 proc., a pozostałe fundusze zatrzymują się na poziomie 0 proc. Jeśli w tym momencie sprzedaż wszystkie udziały, zostanie Ci ok. 112.800 tys. zł. Różnica wynosi ponad 4.000 zł na niekorzyść dywersyfikacji i to nawet wtedy, gdy tylko fundusze akcji lądują „pod kreską”, a pozostałe utrzymują się na jej poziomie.
Jeśli więc naprawdę chcesz zarobić, porzuć mit o dywersyfikacji, a przynajmniej nie dokonuj jej w sposób lansowany przez bankowców. Jeśli zależy Ci na dużych zyskach, dziel swoje udziały pomiędzy różne fundusze, ale bierz pod uwagę przede wszystkim fundusze agresywne lub hybrydowe, które w momencie kupowania jednostek właśnie rosną.
Bezpieczne fundusze bierz pod uwagę jedynie w okresach dużych spadków. Gdy akcje spadają „na łeb, na szyję”, wówczas opłacać może się inwestowanie np. w obligacje. Po okresie dekoniunktury warto jednak powrócić do bardziej agresywnej gry.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. W zależności od konkretnej oferty, z jakiej korzystasz, konwersja pomiędzy różnymi funduszami może być darmowa lub płatna. Powinieneś także uwzględnić koszty związane z obsługą funduszu (na ogół 0,5 – 5 proc. zysków) oraz z ewentualnym wycofaniem się z niego. Mimo tego, tendencje przedstawione powyżej powinny zostać zachowane.
Marcin Pietraszek
Fot. Getty Images