Co nas może czekać w tym roku? Jak uchronić swoje pieniądze przed inflacyjnym wirusem? Jak i gdzie zainwestować, żeby zarobić? Oczywiście jak zawsze w takim przypadku zdania analityków są podzielone. Tym razem łączy ich jednak jedno – brak hurraoptymistów.
Lokaty
Najpopularniejszą metodą inwestowania są lokaty. Niestety, w zasadzie żadna z lokat na naszym rynku nie pozwala na zarobek, a niektóre co najwyżej ochraniają nasze pieniądze przed inflacją.
Dlatego wybierając lokatę, dokładnie przeczytajmy wszystkie informacje na jej temat (nawet te pisane najdrobniejszym druczkiem). Wiele banków manipuluje informacjami. Ograniczają na przykład wielkość wkładów depozytowych, wymuszają zakładanie rachunków, łączą depozyty z kartami itp.
Analitycy z Open Finance zakładają, że średnie oprocentowanie lokat powinno utrzymać się na poziomie około 5-5,2 proc. brutto w skali roku.
W przypadku lokat znaczącą zmianą będzie na pewno, zapowiedziana przez rząd Donalda Tuska, likwidacja lokat, które chroniły oszczędności przed tzw. „podatkiem Belki”. Tego rodzaju produkty z dzienną kapitalizacją stanowią dzisiaj sporą część portfela inwestycyjnego w ramach lokat bankowych.
Co się stanie z tymi pieniędzmi, kiedy nowe przepisy podatkowe wejdą w życie? Na pewno instytucje finansowe będą miały o co walczyć. Zresztą już dzisiaj proponują produkty, które przedłużają „wolność podatkową depozytów”. Proponują na przykład lokaty, w ramach których odsetki zostaną wypłacone w pierwszych trzech miesiącach ich trwania (czyli jeszcze bez „Belkowego haraczu”).
Są też propozycje lokat z automatycznym podniesieniem oprocentowania w momencie wejścia w życie nowych regulacji fiskalnych. Trzeba po prostu uważnie szukać. Niekoniecznie w banku, w którym mamy swój rachunek osobisty.
Nieruchomości
Jeszcze niedawno bardzo popularną formą inwestycji nadwyżek finansowych były nieruchomości. Czy nadal będzie to interesujący kawałek tortu inwestycyjnego? Wszystko wskazuje na to, że większe inwestycje na tym rynku mogą być ryzykowne. Wielu analityków przewiduje bowiem dalszy spadek cen domów i mieszkań. Powodem jest cały czas rosnąca podaż z jednoczesnym utrudnieniem dostępu do kredytów hipotecznych.
Co prawda kupno mieszkania może uchronić część naszych wolnych pieniędzy przez inflacją (spadek cen nieruchomości może być wolniejszy od inflacyjnego ataku na nasze portfele), jednak z inwestycyjnego punktu widzenia to działania o charakterze długoterminowym. Poza tym wielką niewiadomą jest tempo spadku cen na tym rynku.