Polscy inwestorzy wykazują coraz większe zainteresowanie rynkiem Forex, czyli największym międzynarodowym rynkiem walutowym na świecie. Kuszeni chęcią zysku, zwracają niewielką uwagę na wysokie ryzyko.
Tymczasem eksperci ostrzegają – nie są to operacje dla każdego, bo wymagają bardzo dobrego przygotowania oaz akceptacji związanego z taką inwestycją ryzyka.
Rynek Forex jest największym elementem światowego rynku finansowego. Nie ma swojej siedziby, a transakcje dokonywane są przez internet. Oparty jest o handel walutami z całego świata, głównie dolarem amerykańskim, euro, funtem brytyjskim, frankiem szwajcarskim i jenem.
WAŻNE! Transakcje prowadzone są w parach, to znaczy, że inwestor, czyli gracz, prognozuje kurs jednej waluty względem drugiej. Handel trwa przez całą dobę.
Z roku na rok systematycznie rosną obroty na tym rynku. W latach 2004-2005 wahały się w granicach 2 bilionów dolarów dziennie. Cztery lata później były dwukrotnie wyższe, a dziś przekraczają często kwotę 5 bilionów dolarów.
Jest to jednak bardzo ryzykowny rynek. Piotr Smoleń, prezes Turbine Asset Management S.A. – spółki specjalizującej się w dostarczaniu rozwiązań z zakresu tradingu i zarządzania ryzykiem – transakcji zawieranych na Forexie nie chce nawet nazywać inwestowaniem.
– To jest bardziej wykorzystanie spekulacji rynkowej i próba zarabiania w krótkich okresach czasu – mówi.
UWAGA! Według szacunków, na międzynarodowym rynku walutowym traci od 80 do 90 procent graczy. Związane jest to z wysokimi wymaganiami, jakie stawia on przed uczestnikami.
– Wymaga bardzo dobrego przygotowania merytorycznego inwestorów, znajomości zagadnień makroekonomicznych, znajomości analizy technicznej, rygorystycznego zarządzania ryzykiem – twierdzi Smoleń.
Wśród kosztów, jakie wiążą się z obrotami na rynku walutowym, należy wymienić opłaty za otwarcie rachunku, prowizje za zrealizowane zlecenie oraz opłaty za przewalutowanie należności lub zobowiązań. Do tego dochodzi 19-procentowy podatek, taki sam jak w przypadku zysków z akcji czy lokat.
Zainteresowanie rynkiem walutowym wzrasta wraz z rosnącą niepewnością na rynkach akcji i obligacji. Tym bardziej, że trudno dziś przewidywać, kiedy kryzys na tych rynkach się skończy.
– Pierwszym wydarzeniem niezbędnym, żeby sytuacja się ustabilizowała, to rozwiązanie problemu krachu fiskalnego w Stanach Zjednoczonych, co amerykańscy analitycy obrazowo nazywają armagedonem – ocenia prezes Turbine Asset Management.
W Europie głównym problemem jest teraz sytuacja w Grecji, która z niepokojem czeka na decyzję Eurogrupy, dotyczącą odblokowania kolejnej transzy środków w ramach udzielanej pomocy.