Film musi prezentować historię, lecz nie może być ona za długa. Jeżeli trwa więcej niż 2 minuty, warto podzielić ją na kilka części. Ważne jest także, żeby przekaz nie był zdominowany przez markę czy widoczne produkty – trzeba pomyśleć, w jakich miejscach można je do filmu przemycić.
Marketing wirusowy może stać się także elementem kampanii teaserowej, w której widz zostaje zaintrygowany niejednoznacznym przekazem.
Kampania taka składa się zazwyczaj z dwóch odsłon – pierwsza ma na celu zaciekawić użytkownika swoją niecodziennością, w drugiej natomiast podawany jest komunikat właściwy. Aby zwiększyć moc oddziaływania filmu, należy inicjować i stymulować dyskusje na jego temat.
Promuj virala w sieci
Najpopularniejszymi miejscami, w których można prowadzić kampanię wirusową są blogi, serwisy społecznościowe, listy dyskusyjne, serwisy wideo, komunikatory.
Po dodaniu materiału np. w serwisie YouTube, należy zająć się jego promowaniem np. na portalach społecznościowych.
UWAGA! Najlepiej, by link do filmu wrzucić nie na profil firmowy, tylko prywatny, by nie kojarzyć przekazu z reklamą.
Dodany przez nas filmik zobaczą wszyscy nasi znajomi. Jeżeli któryś z nich się nim zainteresuje, doda go także do swojego profilu, a filmik widoczny będzie dla wszystkich znajomych naszego znajomego.
Jeżeli film zostanie uznany za godny polecenia, kolejne osoby także podejmą pożądane przez nas działanie, to zaś wytworzy łańcuch reakcji, rozszerzany na następnych znajomych – wirus rozprzestrzeni się.
Głównymi powodami, które sprawiają, że ten marketing wirusowy zyskuje na popularności są relatywnie niskie koszty i możliwość uzyskania lepszych efektów promocyjnych niż w przypadku tradycyjnych metod.
Źródło: Livingmedia