Google konsekwentnie wprowadza zmiany w kodzie źródłowym swojej wyszukiwarki. Szacuje się, że najnowsze zmiany dotknęły nawet co dwudziestą polską stronę.
Zmiany wprowadzone pod koniec kwietnia w algorytmie Google są wymierzone przede wszystkim w witryny spamerskie. Chodzi o „wyczyszczenie” wyników wyszukiwania z bezwartościowych stron.
Mowa tu o witrynach, które tylko udają pełnowartościowe portale. Ich struktura oraz treści na pierwszy rzut oka do złudzenia przypominają te, z którymi spotykamy się na co dzień. Dopiero po uważniejszym zapoznaniu się z ich zawartością wychodzi na jaw, że zamieszczone na nich teksty nie mają nic wspólnego z logiką oraz poprawną polszczyzną.
Są to tylko zgrabnie porozmieszczane słowa kluczowe, które mają udawać wartościowy tekst. Duża aktywność spamerów doprowadziła do tego, że osiągają one wysokie pozycje w wynikach wyszukiwania.
– Strony te nie powstają tylko po to, żeby przeszkadzać nam w korzystaniu z sieci. Ich głównym zadaniem jest wzmacnianie, poprzez wymianę linków, pozycji innych, często wartościowych serwisów. Co więcej, linki na takich „farmach” można bez problemu kupić w sieci, często za niewielką opłatą – tłumaczy Sławomir Worobiec z Top Solutions, firmy zajmującej się pozycjonowaniem stron internetowych.
Ten negatywny przejaw pozycjonowania stron może mieć przykre konsekwencje dla firm, które zdecydowały się na korzystanie z usług takich serwisów.
Cierpią również niewinni
Wśród osób korzystających z zapleczowych serwisów spamerskich znajdziemy też uczciwe firmy, które nie mają pojęcia, że to co robią jest wbrew zasadom Google. Również w samej branży SEO, niektórzy przedsiębiorcy decydują się na wybranie drogi na skróty i korzystają z niepewnych katalogów oraz Systemów Wymiany Linków (SWL).